Unikaj korków i radarów, a zapłacisz niższe OC

Podobnie jak miliony kierowców korzystam z aplikacji do nawigacji. Są użyteczne, a dodatkowo dzięki nim mogę teraz kupić tańsze OC. Jednak nic nie ma za darmo – w zamian trzeba oddać firmom ubezpieczeniowym dane o swoim stylu jazdy.


Nie lubię płacić mandatów i „zdobywać” punktów karnych za wykroczenia drogowe, dlatego podobnie jak miliony kierowców korzystam z aplikacji do nawigacji. Są wygodne – pokazują najszybszą drogę do celu, ostrzegają przed korkami i innymi zagrożeniami, które akurat zdarzyły się na trasie. Za ich pomocą mogę też szybko wyszukać restaurację, stację benzynową czy też pobliski warsztat samochodowy. I najlepsze, że wszystko to jest dostępne online i prawie za darmo. Prawie, bo w zamian za wygodę podróżowania trzeba podzielić się informacjami o swoim położeniu czy prędkości przejazdu. Niby niewiele, ale takie zagregowane informacje są cenne – na tyle, że np. w 2011 r. duńska policja postanowiła je odkupić od jednej z firm, by „zoptymalizować” położenie swoich fotoradarów.

Dostawcy usług mapowych od dawna stosują zaawansowane algorytmy do opracowywania danych o aktualnym (i poprzednim!) położeniu posiadaczy smartfonów. Analizy te wracają do nas np. w postaci wiedzy o najpopularniejszych godzinach odwiedzin sklepów, kin lub urzędów. W niektórych krajach dodatkowo dowiemy się, jakie będzie obłożenie parkingu, gdy już dotrzemy na miejsce. Nietrudno się jednak domyślić, że jednym z ważniejszych celów gromadzenia i przetwarzania informacji o ruchu jest sprzedaż treści (reklam) na podstawie lokalizacji geograficznej użytkownika. Okazuje się jednak, że jest to dopiero początek „biznesowej wędrówki” tych danych. Wykorzystuje się je m.in. przy sprzedaży ubezpieczeń OC premiujących kierowców o określonym stylu jazdy. Wysokość składki uzależniona może być wówczas nie tylko od historii ubezpieczenia czy adresu zameldowania kierowcy (rejestracji pojazdu), ale także od tego, po jakich drogach w rzeczywistości jeździ, jak często przekracza dozwoloną prędkość, jak dużo przemieszcza się po mieście, czy podróżuje nocą.

To zaskakujące, jak wiele informacji można pozyskać o konkretnym kierowcy! Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wraz z Instytutem Matematycznym Polskiej Akademii Nauk postanowili nawet uruchomić specjalny program badawczy i sprawdzić, jakie dane o sposobie korzystania z samochodu zbierają różne urządzenia w nim zamontowane. Efektem prac mają być rekomendacje dla ubezpieczycieli, pomocne przy przeprowadzaniu przez nich oceny skutków dla ochrony danych osobowych ubezpieczanych (obowiązek wynikający z rodo). Być może w przyszłości powstaną także wytyczne dla dostawców nawigacji lub producentów aut. Te najnowsze to przecież jeżdżące komputery, często sprzężone online z serwerami serwisów. Technologia więc kusi, by zbierać i analizować wszystkie możliwe parametry pojazdu i kierowcy. W najbliższym czasie dane te z pewnością nie trafią do CEPiK-u, ale kto wie, być może tak jak w Chinach pozwolą nam ubezpieczać się od korków.



O serwisie